Może powinnam zatytułować posta "Opowieści z Narnii", ale tytuł w oryginale podoba mi się bardziej. Jako dziecko uwielbiałam "Lwa, czarownicę i starą szafę", jakiś czas na emigracji powróciłam do lektury wszystkich tomów, potem zachwyciła mnie ekranizacja. Kiedy dotarł do mnie album wędrujący Rydii, wiedziałam, że właśnie ta baśń stanie się motywem przewodnim mojej pracy, ale wcale nie było łatwo, mimo że temat taki wdzięczny. Tak długo trzymam album, że czuję, iż muszę go puścić w świat, mimo że nie oddaje tak jakbym sobie tego życzyła narnijskiego świata. Na pewno jest jednak na nim sporo tamtejszego zmrożonego wieczną zimą nieba... A ponieważ z Rydią poznałyśmy się na warsztatach Finn, na wpisie mała reminiscencja spotkania w postaci wszechobecnej błyszczącej mgiełki :)
A tak przy okazji pochwalę się, że ostatnio
ta i
ta praca zostały wyróżnione. Ale jestem z siebie dumna :) Zupełnie się nie spodziewałam, bo obie prace wrzucałam trochę na wariata, na ostatnią chwilę. Dziękuję wszystkim za odwiedziny, liczne ostatnio komentarze i ściskam serdecznie.